Sukcesy „Dnia Babci” w reż. Miłosza Sakowskiego
Otrzymaliśmy doskonałą wiadomość z USA – „Dzień Babci” (film dyplomowy absolwenta Gdyńskiej Szkoły Filmowej Miłosza Sakowskiego) został wybrany na kwalifikujący do Oskarów Festiwal RIIFF – Rhode Island International Film Festival!
To nie koniec dobrych wieści – kilka dni temu otrzymaliśmy również wiadomość o kwalifikacji filmu na 16. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty i Durban International Film Festival!
Film prezentowany jest na trwającym właśnie Krakowskim Festiwalu Filmowym i zaskarbił sobie uznanie redaktora Onet Film – Krzysztofa Czapiga.
Zamieszczamy tu fragment recenzji, dotyczący „Dnia Babci”:
„(…) Mniej kontrowersyjny, ale równie ciekawy okazał się fabularny film „Dzień babci” Miłosza Sakowskiego. Tomek (w tej roli Mateusz Nędza) próbuje metodą „na wnuczka” wyłudzić pieniądze od pewnej starszej kobiety (Anna Dymna). Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem. Szybko okazuje się, że Judyta nie ma wnuczka, ma za to pewien plan. Tomek dostanie pieniądze, jeśli będzie udawał przed pracownikiem socjalnym jej wnuczka. Tutaj również nie wszystko pójdzie tak, jak było zaplanowane…
Gdyby „Dzień babci” był hollywoodzkim thrillerem, można by napisać, że jest bogaty w zwroty akcji. Jednak film Sakowskiego z kinem gatunkowym nie ma nic wspólnego. Choć nie sposób odmówić mu przewrotnego scenariusza i sprawnej narracji, ważniejsze wydaje się tu być społeczne zaangażowanie filmu oraz bohaterowie, którzy znaleźli się w sytuacjach bez wyjścia.
Tomek desperacko potrzebuje pieniędzy. Choć trudno usprawiedliwić jego postępowanie, jeśli szybko nie zdobędzie gotówki i nie spłaci długu, będzie miał poważne kłopoty. Z kolei Judycie grozi eksmisja. Nie ma już żadnych perspektyw na poprawę swojego losu – jedyne, co jej zostało, to brudne, zapuszczone mieszkanie. I tego stara się trzymać.
Świetnie to wszystko oddaje Anna Dymna. Jej Judyta z jednej strony przegrała życie: za moment może stracić mieszkanie, rodzina nie chce jej znać, popadła w alkoholizm. Z drugiej – usilnie walczy o godność. Idzie jej słabo, ale gra takimi kartami, jakie rozdał jej los. Dymna nie tylko znakomicie oddaje złożoność swojej bohaterki (a ma na to przecież tylko niecałe 30-minut, bo tyle trwa film), ale również potrafi „skraść” większość scen, w których się pojawia. W jednej chwili jest spokojna, obserwuje i wyciąga wnioski, podpuszcza. Sekundę później nieoczekiwanie wybucha. Dymna dostała tu bardzo ciekawą rolę do zagrania. I wykorzystała to w stu procentach.
Film Sakowskiego to efektowny pojedynek egoistów; walka toczy się o to, kto kogo przechytrzy, kto dla siebie ugra najwięcej. Nawet pomoc społeczna nie ma tu nic wspólnego z pomocą: pracownik MOPS-u (Łukasz Simlat) stara się bowiem całą sprawę załatwić najszybciej, jak to możliwe i kłopotliwą sytuację mieć z głowy. Taki film mógłby nakręcić David Mamet, gdyby przyjechał do Polski. I gdyby udało mu się namówić do współpracy Annę Dymną.”
Cały artykuł znajdziecie Państwo tutaj: http://m.onet.pl/rozrywka/film/wiadomosci,w35n05